Polpak

piątek, 17 czerwca 2016

Gramofon Lenco L-90




Wstęp
Dystrybutor DSV z Gdyni (ma w ofercie takie marki jak Pioneer, Lenco i Sangean) dostarczył mi do testów ciekawy gramofon Lenco L-90. Owszem, to stricte budżetowy sprzęt, albowiem jego cena nie przekracza 1 200 PLN, ale sądzę, że należy mu się bliżej przyjrzeć z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że to Lenco, czyli potomek legendarnej szwajcarskiej gramofonowej marki, po drugie - bo jest wyjątkowo urodziwy (obudowa pokryta orzechową okleiną) i po trzecie - bo jest atrakcyjnie wyceniony. To sprzęt bez audiofilskich aspiracji - ma dobrze wyglądać i dobrze grać, tylko tyle i aż tyle. A zatem postanowiłem wziąć go na warsztat i sprawdzić ile jest wart i ile można z niego wycisnąć.

Wcześniej opisywałem inny gramofon marki Lenco, był to model Lenco L-175 (czytaj test TUTAJ).

Czym jest Lenco w analogowym świecie, chyba nie muszę pisać. To szwajcarskie przedsiębiorstwo zasłynęło z produkcji referencyjnych gramofonów, między innymi modelu Lenco L-75. Obecnie Lenco znajduje się holenderskich rękach STL Group BV. Firma koncentruje się na produkcji masowej elektroniki, lecz nadal serwisuje dawne produkty hi-fi. Niedawno zarząd STL Group BV podjął decyzję o ponownej inwestycji w segment gramofonów budżetowych (do tej pory produkowane były tylko najtańsze). Tak powstały dwa gramofony klasy stricte nisko-budżetowej L-84 i L-85 oraz dwa średnio-budżetowej (w wartościach audiofilskich) L-90 i L-175. Chodzą słuchy, że trwają prace nad skonstruowaniem gramofonu stricte high-endowego.

Wrażenia ogólne i budowa
L-90 dostarczany jest w niezbyt dużym pudle z poręcznym uchwytem. Wewnątrz, pośród kilku warstw finezyjnie powyginanej tektury i styropianowych wytłoczyn, spoczywają poszczególne elementy gramofonu. Osobno zapakowana jest plinta z ramieniem, osobno talerz i dalej – mata oraz takie drobiazgi jak przeciwwaga, headshell z wkładką Monacor EN-24 (zobacz TUTAJ), adapter dla singli i zawiasy pokrywy. Kabel sieciowy i przyłączeniowy z wtykami RCA zamontowane są na stałe.

Gramofon należy złożyć we własnym zakresie, ale nie jest to czynność skomplikowana. Trzyletnie dziecko sobie z tym poradzi. Plinta wraz z przewodami i ramieniem jest już zmontowana. Trzeba jedynie nałożyć talerz (metalowy, odlewany!) na szpindel, pasek naciągnąć na wałek, zamontować headshell i przeciwwagę do ramienia, a na koniec zainstalować w zawiasach pokrywę. Potem wyregulować nacisk igły i antyskating. Przypiąć kable. To wszystko. Można grać.

Co tu dużo pisać, bo jak widać na zdjęciach, L-90 to bardzo urodziwy gramofon, stylistyką nawiązujący wprost to klasycznego designu z lat 60-tych i 70-tych. Doskonałe wrażenie wywiera plinta pokryta naturalnym orzechowym drewnem oraz ciężki odlewany aluminiowy talerz. Całość nie wygląda na 1 200 PLN, a na znacznie wyższy pułap cenowy. Zachwyt nieco psuje ramię, które jest dość przeciętnej jakości, choć nie jest też złe. Podobnie rzecz ma się z wkładką – Monacor EN-24 nie jest powalającą propozycją, bo przeznaczoną głównie dla DJ. Lepszą byłoby zamontowanie na przykład bardziej wysublimowana Audio-Technica AT-110, czy Rega Carbon. Gramofon wyposażony jest w funkcję startu (po najechaniu ramieniem nad początek płyty) i w autostop, czyli zatrzymania talerza po zakończeniu odsłuchu płyty. Ma wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy, co może być dużym ułatwieniem dla winylowych adeptów, bo odpada zakup takowego. Ważnym elementem jest także cyfrowe wyjście USB, co umożliwia archiwizację winylów w pamięci komputera. L-90 ma dwa ustawy prędkości obrotów: 33 1/3 i 45 RPM, przełączane przyciskiem.

Dane techniczne
• Drewniana obudowa wykończona fornirem orzechowym
• Talerz aluminiowy o średnicy 332 mm
• Wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy
• Dwie prędkości obrotów 33 RPM oraz 45 RPM
• Wkładka z ruchomym magnesem (MM)
• Zdejmowany aluminiowy korpus
• Regulowana przeciwwaga
• Napęd paskowy
• Pół-automatyczny
• Anti-skating
• Automatyczne zatrzymanie
• Zdejmowana pokrywa
• USB do podłączenia komputerem PC w celu konwersji winylu do formatu cyfrowego
Wymiary:
• Szerokość 45,0 cm
• Wysokość 13,0 cm
• Głębokość 36,7 cm
• Masa netto 4,6 kg
W zestawie:
• Kabel USB
• Kabel RCA


Estetyczne i poręczne opakowanie

Solidny sposób zapakowania

Dużo kartonu i styropianu

Odlewany, aluminiowy talerz

Akcesoria



Drewniana plinta pokrywana naturalnym fornirem orzechowym

Talerz

Napęd paskowy

Tył gramofonu



Lenco L-90 trudno odmówić urody

Z opuszczoną pokrywą gramofon prezentuje się też dobrze

Firmowa wkładka Monacor EN-24

Wkładka Goldring Elan

Zalecana siła nacisku to 2,0 gram 





Zbliżenie na Goldring Elan



Gramy!

Rzut oka na system odsłuchowy


Wrażenia dźwiękowe
Gramofon porównawczy to Nottingham Analogue Horizon z wkładką MM Ortofon 2M Black. Firmowa wkładka Monacor EN-24 wymieniana była na Goldring Elan. Dokładna lista sprzętu towarzyszącego dostępna jest na końcu niniejszego tekstu.

Na początek napiszę, że aby odkryć pełnię umiejętności Lenco L-90 należy przede wszystkim wymienić firmowo montowaną wkładkę Monacor EN-24 na jakąś inną (najlepiej na taką z pułapu 300 – 450 PLN). Dlaczego? Nie żeby EN-24 była jakoś wyjątkowo zła, czy zapiaszczająca przekaz, lecz dlatego, że Monacor jest przede wszystkim wkładką adresowaną do segmentu DJ (didżejskiego). To solidna wkładka, która jest wołem roboczym, jest mocna i stabilna, ale brakuje jej niezbędnego w audio hi-fi wyrafinowania. Brzmi nieco szorstko i ostro, mało w niej galanteryjnego dopełnienia dźwięku, choć sam przekaz jest pełny i obfity. W rezultacie wiele płyt winylowych zabrzmi poprawnie i energicznie, ale równolegle trochę technicznie i bezpośrednio – żeby nie napisać bezceremonialnie. Z powyższych powodów zamieniłem Monacor na rozsądną cenowo Goldring Elan (449 PLN) z igłą ze szlifem sferycznym. Ale spokojnie można także zastosować Ortofon 2M Red (370 PLN), Nagaoka MP-100 (370 PLN) lub Shure M97xE (490 PLN) i jeszcze kilka innych. Wkładkę Goldring Elan wypożyczyłem z gdańskiego salonu audio hi-fi Premium Sound.

Po wymianie wkładki Monacor EN-24 na Goldring Elan w brzmieniu Lenco L-90 następuje znacząca metamorfoza. W miejsce energetycznego i głośnego, a równolegle mało subtelnego, bo z lekka beznamiętnego, pojawia się dźwięk potoczysty i  żywy, ale jednocześnie głęboki i muzykalny, harmonijny i kulturalny. Dobrze ułożony, łagodnie brzmiący i niemęczący mechanicznością. To przekaz, który jest nieco uspokojony, lecz również dobrze wyrażony, tonalny i proporcjonalny. Trudno odmówić mu właściwej symetrii, wygładzenia kantów i chropowatości, a przez to organiczności typowej dla płyt analogowych. Nie chcę przez to napisać, że Lenco L-90 dźwięki powyższemu zabiegowi przeinacza się w gramofon z aspiracjami stricte audiofilskimi, bo tak nie jest, ale na pewno staje się gramofonem z dobrym i przyjaznym dźwiękiem - zrównoważonym i wolnym od wyczuwalnych zniekształceń. To już brzmienie jest nie tylko akceptowalne, ale również całkiem klasowe i mile fizjologiczne, lecz nadal z typowo budżetowymi ograniczeniami (braki w ukazywaniu dalszych planów, gorzej ujawniane niuanse, niezbyt rozbudowana scena, mniejsza rozdzielczość, itd.). Aczkolwiek całość dźwięku jest koherentna, płynna i aktywna - Lenco L-90 z Goldring Elan potrafi zagrać przekonująco i wiarygodnie.

Wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy jest wystarczający dla zarówno dla wkładki Monacor EN-24, jak i dla Goldring Elan; nie pokazuje, nie akcentuje ich oczywistych i naturalnych ograniczeń, lecz dobrze z nimi koreluje. Niestety, Lenco nie jest wyposażony w funkcję ominięcia wewnętrznego przedwzmacniacza, po wymianie na Goldring Elan, nadal czuć pewne osuszenie dynamiki i przytemperowanie basów charakterystyczne dla budżetowych konstrukcji. Zewnętrzny przedwzmacniacz mógłby zapewnić wyższe otwarcie dźwięku i więcej temperamentu. Pozytywem jest brak podatności powyższego phono na podkreślanie trzasków winyli. Można też przyczepić się do mało wykwintnego ramienia, z lekka topornego i obudowanego plastikami, ale przecież nawet tanie Rega RB-101 nie czaruje zaawansowaniem, a prostotą właśnie.

Konkluzja
Lenco L-90 to śmiała konstrukcja wykorzystująca legendę dawnego szwajcarskiego Lenco …i generalnie jest to udane nawiązanie do dawnej tradycji. Przede wszystkim gramofon zaskakuje konserwatywnym „drewnianym” designem i solidną budową. Plinta oklejona jest naturalnym drewnem orzechowym co w pułapie budżetowym jest sporym ewenementem. Lenco L-90 prezentuje się doskonale i jest dobrze zbudowany. Ma pokrywę, odlewany aluminiowy talerz, napęd paskowy, automatyczną regulację obrotów i jeszcze parę udogodnień.

Brzmienie gramofonu z fabrycznie zainstalowaną wkładką Monacor EN-24  jest nieco bez polotu, choć równe i energetyczne. Brakuje tu wyrafinowania, zaś wysokie są ciut za bardzo eksponowane. Po wymianie wkładki na Goldring Elan dźwięk otwiera się, harmonizuje i lekko ociepla. Staje się muzykalny i organiczny, bardziej fizjologiczny, a przez to przyjemniejszy w odbiorze, ale nadal nie typowo hi-fi. Liczbowo można to wyrazić skokiem z „3” na „4” w pięciostopniowej skali poziomu budżetowego. Ważąc wady i zalety brzmieniowe Lenco L-90 w formie podstawowej z firmową wkładką Monacor można mu przyznać mocne 3,5/5. Za design oczywiście należy się 5/5!

Lenco L-90 cena w Polsce – 1 200 PLN.
Goldring Elan cena w Polsce - 449 PLN.

System testowy
Wzmacniacze: Hegel H160 (test TU), Pathos Classic One MKIII (test TU), Audia Flight FL Three S (test TU), Cayin CS-55 A (test TU), Haiku-Audio Bright MK3 (test TU), Denon DRA-100 (test TU) oraz Dayens Ecstasy III (test TU).
Kolumny: Triangle Esprit Antal EZ (test TU), Eryk S Ketsus, Q-Acoustics 3020 (test TU), Tannoy Eclipse Two i Guru Audio Junior (test TU).
Źródła cyfrowe: odtwarzacz CD Musical Fidelity A1 CD-PRO, Schiit Bifrost Multibit (test TU) i NuForce Air DAC (test TU).
Komputery: MacBook Apple Pro i Asus Pro P43E.
Gramofon: Nottingham Analogue Horizon z Ortofon 2M Black (test TU).
Przedwzmacniacze gramofonowe: iFi iPhono (test TU), iFi iPhono2, Primare R32 (test TU) i Trilogy 906 (test TU).
Tunery: Rotel RT-1080, Yamaha T-550 i Sansui TU-5900.
Magnetofon kasetowy: Nakamichi Cassette Deck 1.
Minisystem: Pioneer P1-K (test TU).
Słuchawki: RHA MA750 (test TU), Final Sonorous II (test TU), Final Sonorous III, Final Audio Design Adagio V (test TU), Final Audio Design Pandora Hope VI (test TU), Oppo PM-3 (test TU) i AKG K545 (test TU).
Wzmacniacze słuchawkowe: Cayin C5 DAC (test TU), S.M.S.L. SAP-8 i Divaldi AMP-01 (test TU).
Okablowanie: Audiomica Laboratory serie Red i Gray, DC-Components (test TU) oraz Harmonix CI-230 Mark II (test TU). Przewód zasilający KBL Sound Fluid (test TU). Kabel zasilający, przewody głośnikowe i interkonekty RCA Perkune Audiophile Cables. Przewody głośnikowe Cardas 101 Speaker (test TU) i Melodika Brown Sugar BSC 2450 (test TU). Seria XLO UltraPLUS.
Akcesoria: podstawa pod gramofon Rogoz-Audio 3SG40 (test TU), podstawy głośnikowe Rogoz-Audio 4QB80 (test TU), stopy antywibracyjne Rogoz-Audio BW40, szafka audio Solid-Tech Radius Duo 3 (test TU) i mata gramofonowa Harmonix TU-800EXi (test TU). Zatyczki do gniazd RCA Sevenrods. Zworki Sevenrods Speaker Jumper.

2 komentarze:

  1. Cześć, bardzo fajna recenzja. Dostałam opisany gramofon w prezencie. Jestem absolutną amatorką w tej dziedzinie, a instrukcja obsługi ewidentnie napisana jest tylko dla osób, które wiedziałyby i bez niej, co zrobić. Dla laika to jeden wielki niedookreślony bełkot. Mniejsza o to, z pomocą miliona tutoriali o for z grubsza ogarnęłam co i jak. I teraz zasadnicze pytanie - do czego mam go podłączyć, żeby posłuchać... Mam głośniki (2 głośniki podłączane do bufora) i z nimi nie da się połączyć. Z komputerem? WIem, że jakość dźwięku będzie żenująca, ale chociaż dowiem się, czy w ogóle działa. Jakie głośniki, nie za drogie, polecasz? Będę bardzo wdzięczna za pomoc :))
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  2. Sam mam wiele płyt zarówno winylowych, jak i CD. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że najlepiej przechowuje się je kategoriami w osobnych kartonach.
    https://www.opako.com.pl/cms/kartony-przeprowadzkowe-i-archiwizacyjne

    OdpowiedzUsuń

Komentarz będzie oczekiwać na moderację