Polpak

sobota, 28 lutego 2015

Air „Le Voyage dans la Lune” – LP + DVD (The Vinyl Factory/EMI)





Francuski duet Air swoim ostatnim albumem zatytułowanym „Le Voyage dans la Lune” (EMI – 2012 r.) wszedł do wąskiego, aczkolwiek elitarnego, grona artystów, którzy stworzyli muzykę (a w zasadzie całkowicie nowy podkład muzyczny) do archiwalnych, niemych filmów. Podobnie ciekawymi produkcjami są także (by przytoczyć jedynie dwa najbardziej mi znane) The Cinematic Orchestra z albumem „The Man with a Movie Camera” (Ninja Tune – 2003 r.), czy Dave Douglas z „Keystone” (Greenleaf Music – 2005 r.). „The Man with a Movie Camera” (ros. "Человек с киноаппаратом") to tytuł radzieckiego filmu dokumentalnego z 1929 roku zrealizowanego przez ukraińskiego reżysera Dziga Viertowa. Z kolei Dave Douglas projektem „Keystone” stworzył muzykę do filmu z 1916 roku o tym samym tytule, wyreżyserowanego przez Roscoe’a „Fatty” Arbuckle’a (który zagrał też główną rolę). Takie realizacje są podwójnie atrakcyjne dla melomanów – po pierwsze opisują i dopełniają muzycznie niemy film, a ponadto są samodzielnymi dziełami, które można albo tylko słuchać lub jednocześnie słuchać i oglądać archiwalny film. Bardzo przyjemna rzecz. Zresztą niektórzy artyści tworzą specjalne trasy koncertowe z takimi projektami – w tle sceny wyświetlany jest niemy film, a muzycy odgrywają materiał z płyty. Tak właśnie przebiegały koncerty Dave Dougasa albumu „Keystone” – były grane także w Polsce.

Francuski film „Le Voyage dans la Lune” (pol. „Podróż na Księżyc”) został zrealizowany w 1902 roku przez Georges’a Méliès’a. Bazuje na powieści słynnego francuskiego pisarza Julesa Verne’a pt. „Z Ziemi na Księżyc” z 1865 roku (jest to pierwsza część tzw. małej trylogii vernowskiej: 1. "Z Ziemi na Księżyc", 2. "Wokół Księżyca" i 3. "Świat do góry nogami"). Film opowiada historię podróży sześciu naukowców – astronomów na Księżyc. Konstruowana jest duża rakieta kosmiczna w kształcie pocisku artyleryjskiego. Grupa naukowców zostaje w niej wystrzelona w Kosmos przy pomocy armaty z bardzo długą lufą wykierowaną w stronę Księżyca. Trwa odliczanie od dziesięciu do jednego, potem następuje odpalenie rakiety. Pocisk trafia w Księżyc, w jego oko, które zaczyna krwawić. Astronauci wychodzą na powierzchnię, widzą na niebie daleką Ziemię i wiwatują. Noc spędzają przykryci kocami, śpią a nad naukowcami przelatują rozmaite komety, krążą gwiazdy i gwiazdozbiory. Wszystkie mają ludzkie twarze i wyrażają różne emocje. Naukowców budzi burza śnieżna, zostają przez nią zmuszeni do skrycia się pod powierzchnią Księżyca, gdzie rosną, wiją się rozmaite rośliny podobne do ziemskich grzybów. Tam też trafiają na tubylców, którzy biorą ich w niewolę i prowadzą związanych do swojego władcy. Astronauci uwalniają się, a mieszkańców Księżyca unieszkodliwiają za pomocą dużych …parasolów. Uderzenie parasola powoduje wybuch z efektownym dymem. Jednak kosmitów jest za dużo na tylko sześciu członków ekspedycji – naukowcy uciekają w stronę rakiety. W ostatniej chwili wskakują do niej, a jeden z mieszkańców Księżyca rzuca się na rakietę. Tak też trafia z naukowcami na Ziemię. Tam, po wyłowieniu rakiety z oceanu i przewiezieniu astronautów do miejsca jej pierwotnego wystrzelenia witani są owacyjnie jako bohaterzy. Wszyscy zebrani ludzie tańczą i cieszą się. Tańczy także przywieziony z Księżyca jego mieszkaniec…

Motywy powyższego filmu były szeroko wykorzystywane przez innych twórców i artystów. Można wymienić tu kilka współczesnych. Na przykład grupa Queen używała fragmenty filmu w jednym swoim teledysku. Ale Księżyc z ludzką twarzą i ze swoistym pociskiem w oku pojawił się także w animowanej produkcji do utworu „Don’t Answer Me” zespołu Alan Parsons Project. Zaś Diana Krall podczas ostatniej trasy koncertowej albumu „Rag Doll” posiłkowała się wizerunkami latających gwiazd i komet z ludzkimi twarzami z fragmentu filmu, podczas którego astronauci śpią i śnią na powierzchni Księżyca.

Francuski elektroniczny duet Air tworzą  Jean-Benoit Dunckel i Nicolas Godin. Nagrywają wspólnie od 1995 roku. Najbardziej znaną ich płytą jest „Moon Safari” z 1998 roku. Swoją muzyką nawiązują do twórczości Jeana-Michela Jarre’a, czy Vangelisa, ale można znaleźć także odniesienia do wczesnych Pink Floyd, Kraftwerk oraz minimalisty Philipa Glassa. Podczas pracy w studio i na koncertach używają bardzo szeroki arsenał instrumentów elektronicznych włączając w to wokandery.

Muzyka do „Le Voyage dans la Lune” powstawała w roku 2011, album ukazał się 6 lutego 2012 roku. Na płycie dominują proste elektroniczne harmonie, zaś gitary i gitary basowe są używane w sposób mechaniczny, jakby były tworzone przy użyciu sekwencera. Muzyka sączy się łagodnie w rytm kolejnych fragmentów filmu. Są też momenty bardziej dramatyczne, jak chwila wystrzeliwania rakiety na Księżyc, czy walka naukowców z kosmitami. Jednak klimat albumu jest pogodny i łagodny. Refleksyjny i pastelowy. Moim zdaniem, jest to pozycja obowiązkowa dla miłośników muzyki elektronicznej.

Została przygotowana także specjalna edycja winylowa powyższej płyty (zobacz TUTAJ) wytłoczona przez The Vinyl Factory i wydana razem z płytą DVD zawierającą odnowiony i pokolorowany film „Le Voyage dans la Lune” z 1902 roku. Winyl ma masę 180 gram. Szata graficzna i wydanie stoją na bardzo wysokim poziomie edytorskim. Okładki i rozkładówkę zdobią kolorowe ilustracje pochodzące z tytułowego filmu. Na pierwszej stronie znajduje się najbardziej charakterystyczny motyw – rakieta kosmiczna (pocisk) wbita w krwawiące „oko” Księżyca. Ta sama ilustracja pojawia się także na labelu płyty. Co istotne, płyta winylowa opakowana jest w specjalną kopertę zabezpieczoną od wewnątrz folią antystatyczną.

Płyta pochodzi ze sklepu Vinyl Goldmine z Bielska-Białej.







Bardzo oryginalny label



Grają gramofon Lenco L-175 i wzmacniacz Pro-Ject MaiA

System odsłuchowy

Album dostępny jest także w serwisie streamingowym WiMP HiFi w jakości FLAC 16 bit/44,1 kHz 

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby pozbył się Pan wzmacniacza lampowego ze swojego systemu?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, nie pozbyłem się. Wzmacniacz lampowy Cayin MT-35 S nadal jest, ale chwilowo gra w innym pomieszczeniu. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń

Komentarz będzie oczekiwać na moderację