Polpak

piątek, 30 maja 2014

Antonio Forcione „Touch Wood” – płyta CD i pliki FLAC 24 bit/41,1 kHz, Naim Label



Nadarzyła się mi niedawno ciekawa okazja bezpośredniego porównania dźwięku płyty kompaktowej oraz plików FLAC wysokiej rozdzielczości 24 bit/41,1 kHz albumu brytyjsko-włoskiego gitarzysty Antonio Forcione „Touch Wood” Naim Label z 2003 roku. Zarówno płytę CD, jak i kod wymagany do ściągnięcia plików albumu otrzymałem z polskiego oddziału firmy – Naim Label.pl.

Myślę, że nie trzeba zbytnio przedstawiać osoby Antonio Forcione, ponieważ w audiofilskim świecie jest doskonale znany, a to między innymi z tej przyczyny, iż jego płyty wydaje brytyjska wytwórnia Naim Label i są to wybitne pod względem technicznym realizacje. Powszechnie więc służą jako wzorzec do tzw. testowania sprzętu stereo i jego optymalnej kalibracji. Pan Forcione urodził się w 1960 roku we Włoszech i tam rozpoczął studia muzyczne w klasie perkusji (!), a także naukę rzeźby artystycznej w Instytucie Sztuki w Ankonie, którą ukończył z tytułem magistra sztuki. Jednocześnie doskonalił grę na gitarze, występował w kilku zespołach muzycznych. W 1983 roku wylądował w Londynie w ogóle nie znając języka angielskiego. Początki w nowym kraju były trudne, bo musiał grać na ulicy, po pubach i restauracjach. W ciągu kilku następnych miesięcy wygrał lokalny konkurs muzyczny, który ostatecznie doprowadził go do występu na Wembley Arena, co okazało się być początkiem profesjonalnej kariery. Współpracował i nagrywał z całą rzeszą artystów, by wymienić kilku najważniejszych: Charlie Haden (wspólna płyta dla Naim Label), Andy Sheppard, Trilok Gurtu, Omar Sosa, Angelique Kidjo, Ulf Walkenius, Larry Corell, Dominic Miller  i wielu innych. Do tej pory wydał 17 albumów studyjnych, z czego większość dla Naim Label.

Antonio Forcione jest multi-instrumentalistą, wirtuozem gitary akustycznej i zdolnym kompozytorem – większość wykonywanych przez niego utworów jest własnego autorstwa. Gatunek muzyczny tworzony przez artystę można określić jako połączenie hiszpańskiego flamenco ze stylem klasycznym, przeplatają się rytmy indyjskie z afrykańskimi, są też wpływy różnych krajów śródziemnomorskich włączając w to muzykę Włoch i Bliskiego Wschodu. Prawdziwy patchwork kulturalny – multi-kulti. W rezultacie powstaje niepowtarzalny i osobisty dźwięk, precyzyjny i oryginalny – bardzo barwny.

Esencją stylu muzycznego i wirtuozerii gry na gitarze jest płyta „Touch Wood” nagrana w 2003 roku dla Naim Label. Antonio skomponował 10 spośród 12 utworów zawartych na płycie. Zagrał tam na kilku różnych gitarach (a konkretnie na ośmiu), w tym na gitarze 12 strunowej strojonej unisono, a także na bezprogowej gitarze Uddan. Na albumie mieszają się style Półwyspu Iberyjskiego (flamenco i fado), włoskie, argentyńskie, a nawet arabskie i afrykańskie. Istna fuzja kultur. Muzyka ma cechy improwizowanej, bliska jest jazzowi. Wspólnym mianownikiem jest radość życia, słoneczna jego strona i przełamywanie konwenansów stylistycznych w muzyce. W rezultacie powstał barwny materiał, skrzący się różnorodnymi rytmami i kipiący dźwiękiem gitary akustycznej. W nagrywaniu albumu uczestniczyli artyści włoscy (w tym i Sabina Sciubba – wokal) oraz Nigeryjczyk i Brazylijczyk. Dziś płyta ta może być uznana już za klasyczną propozycję Antonoio Forcione, bowiem jest swoistym manifestem jego stylu muzycznego. Jest też najlepiej sprzedającą się pozycją z jego repertuaru. Bardzo przyjemna muzyka na słoneczne letnie popołudnie na leżaku na plaży z lampką musującego białego wina Prosecco w dłoni...

A teraz czas na porównanie jakości płyty CD (czyli 16 bit/44,1 kHz) z plikami FLAC o rozdzielczości 24 bit/44,1 kHz. Niby różnica niewielka, ale jednak jest. Z drugiej strony daleko jeszcze do maksymalnych dostępnych (na dziś) rozdzielczości dźwiękowej 32 bit/384 hKz. Jednak dla dźwięku może być istotna wartość próbkowania pomiędzy 16 bit, a 24 bit. Gramy!

Przede wszystkim należy napisać, że album jest doskonale zrealizowany, ma kapitalną energię i witalność, dźwięki brzmią wyraźnie i mocno, są dobrze osadzone na scenie, a ta głęboka i szeroka. Słychać pogłosy, dalsze tony, czuć rezonanse i wibracje strun, delikatne pacnięcia oraz podmuchy powietrza (szczególnie kiedy słuchać na słuchawkach). Co do różnicy pomiędzy formatami, to nie są one od razu odczuwalne – z pozoru nic ich nie odróżnia. Jednakowoż przy cichszych fragmentach albumu już tak. W takich partiach dźwięk wersji 24 bitowej jest wierniejszy, bardziej nasycony i substancjalny. Poza tym ulegałem wrażeniu, że całościowo gęsty FLAC zagrał po prostu lepiej – brzmienie jest bardziej płynne i gładkie (ale nie wygładzone), jakby swobodniejsze. Można napisać, że jest bardziej analogowe, przyjemniejsze w odbiorze, z większą energią i połyskiem. Mówiąc krótko – wersja 24 bit/44,1 kHz jest bardziej dźwięczna i pełna tonalnie niż 16 bit/44,1 kHz. Nie jest to gigantyczna różnica, a raczej niewielka, ale istotna dla poprawnego słuchania muzyki. Poprawia się klimat i wyraz tonalny. Najlepiej odczuwa się te odmienności na słuchawkach.

Kilka słów o sprzęcie odsłuchowym. Główny to odtwarzacz płyt CD Musical Fidelity A1 CD-PRO (zamiennie z Rega Saturn-R) lub komputer potem przetwornik cyfrowo – analogowy M2Tech Young i zasilacz akumulatorowy M2Tech Palmer Power Station, następnie wzmacniacz Rega Elicit-R (zamiennie z Hegel H100) oraz kolumny Vienna Acoustics Mozart Grand (zamiennie z Davis Acoustics Stentaure LE). Okablowanie to komplet Audiomica Laboratory serii Red.

Z kolei system słuchawkowy to odtwarzacz Rega Saturn-R (i DAC) lub komputer, dalej wzmacniacz słuchawkowy iFi iCAN oraz słuchawki planarne Audeze LCD-X na przemian z HiFiMan HE-400.

Strona Antonio Forcione TUTAJ
Strona Naim Label TUTAJ





Płyta CD i karta z kodem do pobrania wersji hi-res


Pobieranie plików ze strony Naim Label to rzecz nieskomplikowana

Album dostępny jest także w serwisie streaingowym WiMP HiFi w jakości 16-bit/44,1 kHz FLAC


czwartek, 29 maja 2014

Słuchawki planarne Audeze LCD-X






Wstęp
Rewolucja w audio trwa – postęp dokonuje się na naszych oczach. Tu i teraz zachodzą duże zmiany w technologii stereo. Pliki cyfrowe (w tym i serwisy streamingowe oferujące strumieniowanie FLAC – np. WiMP HiFi) wypierają płyty kompaktowe, do tego komputery i przenośne odtwarzacze plikowe powszechnie i masowo zastępują odtwarzacze CD, zaś wysoka jakość dźwięku dostępna jest już niekoniecznie wyłącznie w pokoju odsłuchowym wyposażonym w duże kolumny podłogowe i wysoko-skuteczną amplifikację – dziś aby otrzymać jakość high-fidelity wystarczy zaopatrzyć się w nieduży odtwarzacz przenośny HD i dobre słuchawki. I to najlepiej magnetoplanarne. Do niedawna słuchawki magnetoplanarne wymagały do skutecznego i pełnego wysterowania dedykowanych wysoko-sprawnych wzmacniaczy słuchawkowych, które były drogie i, co oczywiste – duże, czyli nieprzenośne. Od kilku lat przebiega na tym polu rewolucja – powstają referencyjne słuchawki planarne, które można napędzić byle iPhonem, czy popularnym odtwarzaczem przenośnym (do pewenego stopnia, ma się rozumieć). Tak innowacyjne firmy jak Audeze, HiFiMan, JPS Labs, czy Oppo proponują już słuchawki magnetoplanarne do uniwersalnego i codziennego użytku. Natomiast ich ceny ciągle spadają – stają się dostępne dla coraz większego grona słuchaczy.

Mogę zaryzykować twierdzenie, że dla tego melomana, który doświadczył dźwięku współczesnych słuchawek planarnych z dobrym źródłem, powrót do świata klasycznych słuchawek dynamicznych będzie trudny, o ile w ogóle możliwy. Bowiem magnetostaty oferują tak bogaty i eufoniczny, bezpośredni i przestrzenny oraz jednocześnie detaliczny dźwięk, że większość konstrukcji opartych na przetwornikach dynamicznych wydaje się na tym tle być mdła i nieciekawa. Być może nieco przesadzam, ale coś w tym twierdzeniu jest i osoby, które miały kontakt z orthodynamic'ami wiedzą o co mam na myśli.

Słuchawki magnetoplanarne – zasada działania
Przy okazji testu słuchawek planarnych HiFiMan HE-400 opisałem mniej więcej zasadę ich działania oraz prawa fizyczne, które wykorzystują. Dziś, dla porządku rzeczy, przypomnę jedynie najważniejsze informacje.

Słuchawki magnetoelektryczne albo magnetostatyczne, zwane są także planarnymi (planarny znaczy płaski), ortodynamicznymi lub izodynamicznymi – można je także nazwać magneplanarnymi, lecz jest to nazwa zastrzeżona przez firmę Magnepan (swoją drogą, zadziwiające jest bogactwo synonimów na określenie jednego tylko typu słuchawek). Z kolei formuła „orthodynamic” została stworzona przez firmę Yamaha w 1976 roku dla określenia swoich słuchawek planarnych; jest to nazwa czysto marketingowa, która przyjęła się później na rynku dla całej grupy słuchawek magnetoelektrycznych. Termin słuchawki izodynamiczne odnosi się do sformułowania „mający równą siłę” i pochodzi od stref równomiernego rozłożenia siły magnetycznej w sterowniku, w którym są zatopione przewody elektryczne. Najbardziej optymalną jest nazwa słuchawki planarne (czyli płaskie), bowiem odnosi się wprost do „planar magnetic”, czyli do głównej zasady działania – płaskiego przewodnika umieszczonego w polu magnetycznym.

Słuchawki planarne są w istocie czymś pomiędzy słuchawkami dynamicznymi a elektrostatycznymi, bo z oboma posiadają cechy wspólne - można powiedzieć, że są mieszańcami. Tak jak w tradycyjnych słuchawkach dynamicznych, słuchawki planarne używają pola magnetycznego wokół przetwornika napędzającego membrany, które to pole jest wzbudzane prądem elektrycznym. Natomiast zupełnie jak w słuchawkach elektrostatycznych sterownikiem słuchawek izodynamicznych jest arkusz cienkiej elastycznej folii, która drgając wytwarza fale akustyczną – jednak owa folia (w przeciwieństwie do elektrostatów) ma zatopione bardzo cienkie, płaskie przewody elektryczne. Tyle teorii w skrócie.

Kilka słów o firmie Audeze LLC
Audeze LCD-X na światowym rynku pojawiły się kilka miesięcy temu, a na polskim właśnie debiutują. Ich polskim dystrybutorem stała się firma Audiomagic.pl z Warszawy. Słuchawki demo zostały rozesłane do różnych redakcji i testerów, w tym i do „Stereo i Kolorowo”.

Warto podkreślić, że Audeze LLC to przedsiębiorstwo stricte amerykańskie (USA) – mieści się w Fountain Valley w stanie Kalifornia. Słowo „Audeze” to fonetyczny zapis angielskiego słowa „Oddysey”, czyli po polsku „Odyseja”. Odyseja zaś to jeden z mitów greckich, później zaadaptowany przez Homera do eposu o tym samym tytule. Opisuje on długoletnią i zawiłą podróż Odyseusza do domu w Itace po zakończeniu wojny trojańskiej. Nawiasem mówiąc, koń trojański to właśnie pomysł Odyseusza – czyżby magnetostaty miały stać się analogicznym tworem w świecie słuchawkowym? Wracając do tematu - Audeze zostało założone w 2009 roku przez słuchawkowych entuzjastów – dziś załoga liczy kilkanaście osób (zobacz TUTAJ). Wszelkie prace projektowe i technologiczne wykonywane są w Kaliforni, produkcja i montaż słuchawek odbywa się ręcznie - także na miejscu. Pierwszymi modelami były LCD-1 – zostały zaprezentowane w 2009 roku przez Alexandra Rossona i Sankara Thiagasamudrama na branżowej wystawie. Obecnie nie produkowane. W 2010 roku zadebiutowały LCD-2 (w wykończeniu muszli w drewnie różanym lub bambusowym) oraz potem LCD-3; najnowszymi są zaś LCD-XC (typu zamkniętego) oraz LCD-X (otwarte). Do niedawna oferowany był także wzmacniacz słuchawkowy The PanAm – aktualnie już niewytwarzany. Co istotne, Audeze oprócz słuchawek utrzymuje w ciągłej sprzedaży także wszelkie elementy zamienne i tuningowe do wszystkich modeli słuchawek. Stąd są tu takie akcesoria jak przewody słuchawkowe, adaptery, muszle, pady, śrubki, a także środki do czyszczenia słuchawek. Jak widać, przedsiębiorstwo niesłychanie profesjonalnie podchodzi do biznesu oraz do klientów. Full servis.

Wrażenia ogólne i budowa
Słuchawki dostarczane są w dużym kartonie, w którym znajduje się sporych rozmiarów transportowy kufer z czarnego, twardego tworzywa sztucznego z logo Audeze. Wewnątrz, pośród finezyjnie powycinanej szarej gąbki pod kształt muszli i pałąka, umieszczone są LCD-X. Na nich spoczywa list od Audeze zapieczętowany złotą okrągłą naklejką – firma dziękuje za zakup słuchawek, zapewnia, że dołożyła największej pieczy, aby klient był usatysfakcjonowany w 100 %. W kopercie jest też instrukcja obsługi, gwarancja i... dwie nalepki. W zestawie (oprócz samych słuchawek) są również dwa przewody słuchawkowe wysokiej jakości: pierwszy zakończony wtykiem typu jakc 6,3 mm, a drugi wtykiem XLR. Oba, z drugiej strony, mają wtyki mini-XLR, które wpina się do gniazd w muszlach. W komplecie jest jeszcze adapter duży jack 6,3 mm – mały jack 3,5 mm.

LCD-X w znacznym stopniu odróżniają się wizualnie od pozostałych firmowych słuchawek. A to z tej przyczyny, iż jest to jedyny egzemplarz w ofercie, do którego do budowy muszli nie użyto drewna. Owszem, drewno jest ekologiczne, ale może (ale nie musi) sprawiać optyczne wrażenie ciężkości lub niekiedy nawet wyrobu DIY. W LCD-X jest inaczej – jako budulec muszli zastosowano aluminium anodyzowane na czarno, z którego uformowane są ażurowe nakładki na zewnętrznej części muszli. Owa ażurowa nakładka przecięta jest jakby dużą literą „A”, co jest swoistym logo Audeze wkomponowanym w element konstrukcyjny. Fascynująco to wygląda. Aluminiowe grille przykręcone są czterema śrubkami do muszli. Wewnątrz znajdują się rozciągnięte przy dużych magnesach cienkie folie z ultra-cienkiej błony - specjalnie opracowane do tego modelu dla polepszenia szybkości i dokładności drgań. Przy okazji warto zwrócić, że LCD-X mają wyższą skuteczność niż pozostałe modele, bo aż 95 dB (LCD-2 i LCD-3 – po 93 dB).

Metalowy pałąk obszyty jest miękką skórą (naturalną), podobnie jak pady. Te są grube, uformowane są na kształt klinów – od przodu do tyłu zwiększające grubość. Taki zabieg pozwala precyzyjniej układać się słuchawkom na kościach czaszki wokół uszu, co zapewnia większą wygodę. Do muszli doprowadzone są przewody słuchawkowe za pośrednictwem gniazd mini-XLR. Gniazda wystają fikuśnie do przodu, pokryte są warstwą chromu.

Generalnie, projekt, jakość zastosowanych materiałów oraz dokładny i pieczołowity montaż są najwyższej próby. To klasa premium. Słuchawki prezentują się bardzo korzystnie – w moim odczuciu są po prostu ładne.

Ergonomia
Ergonomia słuchawek magnetoplanarnych to zazwyczaj ich największa pięta Achillesa, bo są cięższe niż te dynamiczne – z uwagi na konieczność umieszczenia masywnych magnesów w muszlach. Audeze LCD-X mają sporą masę, bo aż 600 gram, są więc, nie ma co ukrywać – ciężkie. Takie na przykład dynamiczne Sennheiser HD650 tych gram mają jedynie 260, czyli ponad dwa razy mniej, a Beyerdynamic DT880 – 295 (dwa razy mniej). Aczkolwiek nie jest to specjalny problem, a to z tej przyczyny, że LCD-X mają odpowiednio ukształtowane pałąk i pady. Jak już pisałem, duże, grube i miękkie pady wycięte są na podobieństwo klinów, w związku z czym, delikatnie osiadają na kościach czaszki wokół małżowin usznych (te zaś całkowicie mieszczą się w padach). Drugi punkt podparcia stanowi pałąk obszyty miękką skórą wraz z poduszeczkami. Siły nacisku słuchawek rozkładają się więc równomiernie na sklepieniu czaszki i jej dwóch fragmentach skroniowych. Z kolei stopień nacisku padów na uszy można dodatkowo regulować poprzez większe lub mniejsze odgięcie stali pałąka.

Podsumowując, Audeze są wygodne i komfortowe w użytkowaniu, choć są też bardziej ergonomiczne słuchawki na świecie. Bez zmęczenia głowy i uszu można słuchać na LCD-X gdzieś tak do 60 minut – potem wskazana jest krótka przerwa. Poza tym grube skórzane pady dość mocno grzeją uszy – w upalne dni może to być dotkliwe.


Niewielka nalepka Made in USA na kartonie

W kartonie znajduje się walizka...

...która przypomina narzędziową

Certyfikaty, instrukcje, gwarancja i dwie nalepki

LCD-X bezpiecznie spoczywają opatulone gąbką

Dwa przewody słuchawkowe i adapter


Audeze LCD-X na głowie przystojnego modela


Pady są grube, szerokie i wyjątkowo miękkie

Boczna siateczka z anodowanego aluminium szykownie układa się w literę A, A - jak Audeze


Zamontowany wtyk mini XLR w gnieździe

Pod grillem znajduje się warstwa filcowej tkaniny

Mechanizm regulacji muszli

Solidny wtyk 6,3 mm

Dostęp do wnętrza muszli jest łatwy - wystarczy odkręcić cztery śrubki

Przetwornik megnetostatyczny


System odsłuchowy - wzmacniacze słuchawkowe Ming Da MC66-AE, iFi iCAN, Taga Harmony HTA-700B, Audinst HUD-mx2, a także wzmacniacz cyfrowy/DAC NuForce DDA-100 i monitory Guru Audio Junior; widać też słuchawki HiFiMan HE-400 i laptop Toshiba Satellite S75


Audeze LCD-X w towarzystwie wzmacniacza iFi iCAN

Wtyk 6,3 mm grubszy jest niż gałka wzmocnienia iFi

Słuchawki nieźle grają podłączone do odtwarzacza cyfrowego HiFiMan HM-802

Audeze LCD-X i wzmacniacz słuchawkowy Bakoon HPA-21

Wzmacniacz lampowy Audion Silver Night Anniversary 300 B H/W wraz z adapterem słuchawkowym HiFiMan



System odsłuchowy
Wzmacniacze słuchawkowe to: iFi iCAN, Ming Da MC66-AE, Musical Fidelity X-Can v.3 (wraz z zasilaczem ULPS firmy Tomanek), Taga Harmony HTA-700B oraz Audinst HUD-mx2, a także Bakoon HPA-21 oraz wzmacniacz lampowy Audion Silver Night Anniversary 300 B H/W wraz z adapterem słuchawkowym HiFiMan (zobacz TUTAJ). 
Odtwarzacze plikowe to: HiFiMan HM-802, FiiO X5 oraz iBasso DX50. A także różne grajki marki Apple.
Słuchawki porównawcze to: HiFiMan HE-400, HiFiMan HE-300, Sennheiser HD650 (z przewodem Ear Stream), Harman Kardon CL, Audeze LCD-3 oraz hybrydowe (!) Final Audio Works Pandora Hope VI. 
Wykorzystywane były firmowe przewody słuchawkowe Audeze oraz Forza Audioworks Noir HPC. 
Źródła: różne. Od komputera wraz z serwisem streamingowym WiMP HiFi oraz plikami high-res, poprzez iPod 3G Apple, aż do kilku odtwarzaczy płyt kompaktowych i wielu DACów (w tym Rega Saturn-R i M2Tech Young DAC z zasilaczem akumulatorowym M2Tech Palmer Power Station).

Wrażenia odsłuchowe
Tak, jak już napisałem we wstępie – ten meloman, który miał do czynienia z nowoczesnymi słuchawkami magnetoplanarnymi, może mieć duże trudności z ponowną adaptacją do dźwięku klasycznych dynamicznych. Bowiem ich łatwość budowania realnej przestrzeni odsłuchowej jest znacznie większa niż tych opartych na przetwornikach dynamicznych. Przewyższają je także naturalnością dźwięku oraz swobodą i rozmachem brzmienia, czy wyborną harmonią. Mówiąc krótko – Audeze LCD-X dysponują dźwiękiem niedościgłym dla klasycznych słuchawek (zaraz tezę tę rozwinę). Lub innymi słowy – są to jedne z najlepszych modeli słuchawek, jakie w ogóle słyszałem. Być może ich rywalem mogą być hybrydowe konstrukcje japońskiej firmy Final Audio Works typu Pandora Hope lub elektrostatyczne (też japońskie) Stax, ale nie żadne dynamiczne. Te ostatnie mogą ewentualnie przewyższać słuchawki planarne w kategorii selektywności, wyrafinowanej barwy, czy zejścia basów, a także wygody użytkowania (ergonomii), ale nie sądzę, aby mogły z nimi zwyciężać w strefie plastycznego oraz nasyconego grania, swobody dźwiękowej, masywności i naturalności przekazu, a jednocześnie subtelności i harmonii. Warunek sine qua non to oczywiście też optymalny wzmacniacz słuchawkowy. Jest prawdopodobne, że nieco egzaltuję, lecz jak pewnie Szanowny Czytelnik domyśla się – Audeze LCD-X wywarły na mnie doskonałe wrażenia odsłuchowe. Piorunujące.

Audeze LCD-X to przede wszystkim doskonałe poczucie namacalności dźwięku, jego masy i potęgi. Muzyka jest przedstawiana w wysokim stopniu jak ta prawdziwa – ma się poczucie uczestnictwa w realnym spektaklu. Co więcej, słuchawki nie grają zupełnie „w głowie”, a dość swobodnie rozpościerają na całkiem szeroki półokrąg przed głową słuchacza. Owe granie wewnątrz głowy jest najczęstszą bolączką słuchawek dynamicznych (poza kilkoma modelami – w tym firmy Grado). Dużą zaletą LCD-X jest umiejętność reprodukcji szybkiego i zwinnego dźwięku – odpowiedź częstotliwościowa jest błyskawiczna, dzięki temu wszelkie instrumenty mają bardzo wysoki poziom oddziaływania. Rezonans i rozkład dźwięku są fantastycznie przekonujące. Czy to werbel, czy to gitara, czy fortepian – dźwięk jest pełny, eufoniczny i wysoce nasycony, a do tego wybornie selektywny. Soprany są szczegółowe, dobrze dociążone, ale i jednocześnie delikatne i pastelowe – nie mają drażniącego metalicznego połysku. Słuchawki zaglądają dalej i głębiej niż wiele innych – ujawniają całą rzeszę niuansów, drobiazgów i zawiłości tonalnych. Selektywność stoi na wysokim poziomie. Przy tym słuchawki mają rzadką cechę posiadania gładkiego i pastelowego dźwięku, bez strat dla rozdzielczości.

Scena jest wyraźnie zarysowana, kontury źródeł pozornych są dokładnie i jednoznacznie określone, dużo jest wokół powietrza i oddechu, głębia jest obecna, tło – obrazowe i przejrzyste, a gradacja planów – proporcjonalna i koherentna. Przestrzeń jednakowoż bardziej preferuje głębię, niż szerokość, chociaż jej wymiar nadal jest prawidłowy. Nagrania gorzej zrealizowane słuchawki nieco kolorują, rasują, lecz tych o stricte audiofilskiej produkcji nie spłaszczają, a wręcz przeciwnie – wydobywają z nich maksimum potencjału dźwiękowego. LCD-X lubią zarówno repertuar akustyczny, jak i rockowy, czy elektroniczny. Nie różnicują go, z każdą odmianą muzyki grają na pełnym gazie, akcelerując poszczególne tony dla dobra ostatecznego przekazu i budowania klarownej i czytelnej przestrzeni odsłuchowej.

Niskie tony wymagają osobnego akapitu, bowiem wysoka jakość odtwarzania basu jest dużym atrybutem Audezee. Bas jest korpulentny i sprężysty, masywny, ale dobre kontrolowany. LCD-X strzelają basem niczym snajper – precyzyjnie, punktowo i wyjątkowo skutecznie, ale nie wówczas, kiedy nie potrzeba. Zawsze na czas i trafnie. Przeszywająco, można rzec. Niskie tony są wiarygodne i kapitalnie proporcjonalne. Czuć ich wielowarstwowość i potęgę. Dawno nie słyszałem niskich tonów o tak arystokratycznym sznycie, takiego dobrego drive’u z perfekcyjnym timeing’iem. Po prostu elegancka moc i kultura.

Wypada napisać kilka słów o tym, czym najlepiej napędzać opisywane słuchawki. Choć mają one wyjątkowo niską oporność (a dla magnetostatów wręcz szokująco niską), bo jedynie 22 Ohm, zaś skuteczność 95 dB, to nie oznacza, że nie są łase na prąd, bo są. Co prawda, tak jak pisze producent, można je już poprawnie wysterować grajkami typu iPody, iPhone’y, czy innymi i grają w takim zestawieniu dobrze oraz całkiem wydajnie, lecz kiedy przyłączyć do pełnoprawnego wzmacniacza dopiero wówczas zaczynają śpiewać pełnią głosu. Nie, nie muszą to być zawsze wielgachne wzmacniacze stacjonarne – wielu osobom wystarczą (do pewnego stopnia) wysokowydajne odtwarzacze przenośne w stylu HiFiMan HM-802 (czytaj recenzję TUTAJ). Jednak dla ujawnienia całego potencjału dźwiękowego LCD-X najlepiej podłączać do klasycznych wzmacniaczy słuchawkowych. Dobrym rozwiązaniem będzie już wzmacniacz iFi iCAN, potem Ming Da MC66-AE lub Musical Fidelity X-Can v.3. Aczkolwiek piszącemu te słowa, najbardziej spodobał się przekaz zaoferowany przez wzmacniacz Bakoon HPA-21 – najwięcej było soczystości dźwięku, namacalność źródeł najlepsza, a głębia sceny – referencyjna. Warto iść w tym kierunku, czyli w stronę wysokiej klasy wzmacniacza słuchawkowego.

Natomiast przy okazji austriackich odsłuchów (czytaj TUTAJ) w gdańskim studio Premium Sound stała się rzecz niebywała. Gościł tam akurat, przybyły z dalekiego Krakowa pan Piotr Ryka, który przyjechał zrelacjonować przebieg tego spotkania na swoim portalu. Przypadkowo zauważył stojący w kącie wzmacniacz lampowy Audion Silver Night Anniversary 300 B H/W (na lampach elektronowych 300B firmy JJ Electronics). Poprosił załogę Premium Sound o przypięcie go do adaptera słuchawkowego HiFiMan przewodami głośnikowymi Cardas. Za źródło posłużył odtwarzacz CD firmy Primare. Firmowe przewody słuchawkowe zostały wymienione na Forza Audioworks Noir HPC. Po podpięciu Audeze LCD-X do gniazda adaptera słuchawkowego HiFiMan (i po wcześniejszym stosownym wygrzaniu lamp), jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, popłynął zjawiskowy dźwięk o wyśmienitej plastyce i referencyjnej barwie. Potoczysty i kolorowy. Bajkowy. Można napisać, że usłyszałem pieśń Syren – czarującą i hipnotyzującą pięknem. Zupełnie tak, jak wspominany już mityczny Odys, który wracając do domu miał tego typu przygodę po drodze (choć on słuchał śpiewu Syren przywiązany linami do masztu statku przez załogę, by nie ulec czarowi ich niebiańskich głosów). Zaś przecież to od eposu jemu poświęconemu (Odyseja – ang. Oddysey) pochodzi nazwa firmy Audeze. Po powyższym odsłuchu staje się jasne, że nie jest to określenie na wyrost.

Podsumowanie
1. Audeze LCD-X to najnowsza firmowa konstrukcja, najbardziej dopracowana – można napisać. Design nieco technicyzujący, ale estetyczny i atrakcyjny. Jakość zastosowanych materiałów, wykonanie i montaż klasy premium. W zestawie są dwa przewody słuchawkowe – „normalny” i symetryczny. Całość zamknięta jest w kuloodpornej (?) walizce.

2. Ergonomia stoi na poprawnym poziomie i to pomimo faktu, że słuchawki nie są lekkie – 600 gram masy własnej. Wygodę zapewniają grube i szerokie pady uformowane na kształt klinów, a także wyścielany miękką skórą pałąk. Dzięki temu Audeze równomiernie rozkładają ciężar na trzech różnych punktach czaszki.

3. LCD-X zapewniają pełny i eufoniczny dźwięk o dużej energii, pięknej harmonii oraz wysokiej kulturze. Są wyjątkowo selektywne i detaliczne, choć nie męczą zaostrzonymi sopranami. Spójność przekazu, jego bezpośredniość i nasycenie są zjawiskowe. Trudne do opisania słowami.

4. Audeze zagrają poprawnie już z „byle czym”, czyli z iPhone’m, czy iPodem firmy Apple, lecz dla korzystniejszych wrażeń dźwiękowych warto je podłączać do lepszych źródeł. Mogą to być wysokowydajne przenośne odtwarzacze cyfrowe w stylu FiiO X5 lub (lepiej) HiFiMan HM-802. Optymalnie jednak zgrywają się z klasycznymi wzmacniaczami słuchawkowymi. Wówczas ujawniają cały swój potencjał dźwiękowy, a ten jest kolosalny. W powyższym teście słuchawki najlepiej zagrały z tranzystorowym Bakoon HPA-21 oraz lampowym Audion Silver Night Anniversary 300 B H/W - za jedyne 17 000 zł...

5. Jeżeli ktoś szuka docelowych słuchawek, to warto zainteresować się nowym modelem Audeze LCD-X. Pełna rekomendacja!

6. Cena w Polsce - 5 950 zł.




wtorek, 27 maja 2014

FiiO X5 i HiFiMan HM-802 – cyfrowe odtwarzacze przenośne






Od lewej: HiFiMan HM-802, FiiO X5 i iBasso DX50


Wstęp
Początkowo planowałem oddzielnie opisać odtwarzacze FiiO X5 i HiFiMan HM-802, jednak los sprawił, iż otrzymałem je równolegle od dwóch dystrybutorów. Miałem więc możność na bieżąco odsłuchiwać powyższe na przemian i bezpośrednio porównywać - stąd niniejszy połączony test. Naturalnie, FiiO reprezentuje niższy poziom na skali osi współrzędnych hi-fi, a HiFiMan – wyższy, lecz rzecz ta nie wpływała na ostateczną przyjemność odsłuchów, bowiem oba odtwarzacze dostarczyły tego dobra pokaźną obfitość.

Myślę, że nie ma większego sensu opisywać poszczególnych elementów budowy odtwarzaczy, oznaczeń klawiszy, możliwości technicznych i konstrukcji wewnętrznej – firmowe strony FiiO i HiFiMan czynią to wyjątkowo perfekcyjnie i wyczerpująco. Skupię się więc głównie na wrażeniach ogólnych oraz naturalnie - na dźwięku.

FiiO został wypożyczony od polskiego dystrybutora marki - firmy Audiomagic.pl, zaś HiFiMan od polskiego przedstawiciela – RAFKO.

FiiO X5 – wrażenia ogólne i budowa
Odtwarzacz reprezentuje znacznie wyższy poziom budowy i wykończenia niż FiiO X3, który opisywałem TUTAJ kilka miesięcy temu. Przede wszystkim obudowa wycięta jest z jednego kawałka aluminium (na obrabiarce numerycznej CNC), od spodu ze sklejoną na trwałe pokrywą. FiiO X3 wykonany jest z kilku skręcanych fragmentów obudowy – na brzegach widać wkręty. W FiiO X5 czegoś takiego nie ma – obudowa jest gładka, bez widocznych elementów spajających. Uwagę zwraca duży regulator w postaci okrągłej płytki (obracającej się) i wewnątrz niej umieszczonego aluminiowego przycisku. Dookoła regulatora umieszczono cztery przyciski zintegrowane z centralnym regulatorem. Nawigacja jest prosta i intuicyjna – można wybierać różne funkcje spośród wielu odtwarzacza. Poziom głośności reguluje się osobnymi guzikami zamontowanymi po lewym boku odtwarzacza.

Co ciekawe, FiiO X5 nie został wyposażony w pamięć wewnętrzną. Należy zaopatrzyć się w dedykowane karty pamięci micro SD, które wsuwa się w dwa osobne sloty. Jak informuje producent, w kolejnych wersjach oprogramowania będzie możliwe używanie kart o pamięci do 1 TB, a nawet większej. Z drugiej strony nawet jakaś minimalna pamięć wewnętrzna przydała by się, aby móc zapisać w niej trochę muzyki (chociażby w celach porównawczych jakości dźwięku z karty wewnętrznej versus karta wsuwana).

Z istotniejszych spraw technicznych trzeba wyłuskać fakt, iż zastosowany przetwornik cyfrowo-analogowy opiera się na dobrze znanej kości PMC1792 (zobacz TUTAJ) firmy Texas Instruents, wzmacniacze operacyjne to dwa LMH6643 (zobacz TUTAJ) tej samej firmy. Są też cztery op-ampy OPA1612 (zobacz TUTAJ) również Texas Instruements. Dzięki temu odtwarzacz obsługuje wszelkie formaty (łącznie z DSD) do rozdzielczości 24 bit/192 kHz. Należy podkreślić, iż X5 podłączony do komputera (przewodem USB) może służyć za zewnętrzny asynchroniczny DAC USB (i oczywiście za wzmacniacz). Wbudowana bateria wystarcza na 12 godzin grania. Nieźle. Cena w Polsce – 1 499 zł.

Obsługa jest prosta – całkowicie intuicyjna. Nie ma potrzeby zaglądać do instrukcji obsługi. Przenoszenie z komputera plików muzycznych nie przysparza żadnych kłopotów. Kilka kliknięć i po wszystkim. Nie ma o czym pisać.




Ładne opakowanie X5 i klasy premium HM-801


X5 w komplecie zawiera silikonowy ochraniacz-etui

X5 w towarzystwie iBasso XD50 i HiFiMan HM-802

Duży okrągły regulator z przyciskami na okręgu

Obudowa wycięta jest z jednego kawałka aluminium

Od dołu: wejście mini USB oraz dwa sloty na karty pamięci

Ekran wyświetlacza zajmuje około 1/3 powierzchni frontu

Przyciski "ciszej" i "głośniej"

Dolna pokrywa

Optymalne połączenie: X5 i słuchawki HiFiMan HE-400

X5 jako źródło analogowego sygnału dla różnych wzmacniaczy

X5 i wzmacniacz słuchawkowy iFi iCAN



HiFiMan HM-802 – wrażenia ogólne i budowa
Od razu widać, że odtwarzacz HiFiMan HM-802 to zaawansowany produkt z wyższej półki (a wcześniej miałem do czynienia TUTAJ z plikowcem HiFiMan HM-601 Slim). Świadczy o tym nie tylko doskonała jakość urządzenia, ale również wyszukane opakowanie w formie ekskluzywnej szkatuły wyścielanej aksamitem, a przede wszystkim multum różnych dodatków tam znajdujących się. A czego tam nie ma! Oprócz pięknego HM-802 użytkownik otrzymuje także: kilka sztuk przewodów, w tym srebrny łączący DAP z zewnętrznym wzmacniaczem lub DACiem, bogato ilustrowaną instrukcję obsługi, gwarancję i stosowne certyfikaty. Brak jest etui transportowego.

Wykonanie HiFiMan HE-802 reprezentuje najwyższą klasę projektowo-montażową – to jest już przedział premium. Zastosowane materiały są doskonałe, więc odtwarzacz prezentuje się nad wyraz zacnie. Design jest zaś charakterystyczny dla HiFiMan – lekko archaiczny, wystylizowany na sprzęt z lat 70-tych XX wieku. Dodatkowego vintage’owego uroku dodaje pokrywa ochronna obudowy (na górze od wyświetlacza) przypominająca materiał używany w uchwytach korpusu dawnych aparatów fotograficznych.

HM-802 zaopatrzony jest  w masę przycisków, regulatorów, dodatkowych funkcji i opcji rozbudowy. Jak informuje producent, sprzęt jest wyposażony w podzespoły, które są takie same jak we flagowym modelu HM-901 (a przynajmniej w te najistotniejsze dla dźwięku), o czym za chwilę. Co ciekawe, odtwarzacz ma dwa nastawy trybów pracy dla przetwornika cyfrowo-analogowego (to Wolfson WM8740 Dual DAC - zobacz TUTAJ). Przetwornik może pracować w opcji >>HD<< lub >>Vintage<<, ta pierwsza zapewnia brzmienie typu klasycznego, a druga – analogowe, cokolwiek by to miało znaczyć. Z kolei wzmacniacz ma regulację pracy osobną dla normalnego i zbalansowanego modułu wzmacniacza, a także ustawienie wzmocnienia dla słuchawek nisko i wysokoohmowych (Low Gain/High Gain). Zastosowany wzmacniacz operacyjny pochodzi z firmy Analog Devices – to kość AD8397 (zobacz TUTAJ). Odtwarzacz obsługuje w zasadzie wszystkie dostępne formaty (łącznie z DSD) do rozdzielczości 24 bit/192 kHz.

HM-802  (identycznie jak FiiO X5) nie posiada wbudowanej pamięci wewnętrznej – należy zaimplementować (do dedykowanego slotu) kartę SD, co poszerza bazę magazynu plików muzycznych do nieskończoności. Wyróżniającą cechą HiFiMan jest możliwość jego rozbudowy (!) o rozmaite elementy i moduły. Jak można przeczytać na firmowej stronie:
Odtwarzacz dostępny ze standardowym modułem wzmacniającym sygnał AD8397 lub z dodatkowymi wymiennymi modułami:
BALANCED CARD - moduł zbalansowanego wzmacniacza wykorzystuje cztery wzmacniacze operacyjne OPA627 oraz cztery bufory OPA634. Konstrukcja działa w trybie zbalansowanym ze słuchawkami wyposażonymi w 4-pinowy jack 3.5 mm np. HiFiMAN RE-600, RE-262, RE-272. Stosunek sygnał szum: 112dB, moc maksymalna: 477mW, 20hz-20Khz(-1dB)
MINIBOX CARD - moduł wzmacniacza Minibox zapewnia bardzo szeroki zakres częstotliwości bardzo niskie zniekształcenia. Dwa wzmacniacze operacyjne OPA627 i cztery BUF634 Buffer wDIP na standardowym SMT Stosunek sygnał szum: 108dB, 20hz-20Khz(-1.2dB)
IEM CARD – wzmacniacz dedykowany do słuchawek dokanałowych (IEM czyli in-ear monitor) Stosunek sygnał szum: 112dB, moc maksymalna: 65mW, 20hz-20Khz(-0.1dB)
STANDARD CARD – standardowy wzmacniacz oparty na wzmacniaczu operacyjnym AD8397 Stosunek sygnał szum: 109dB, moc maksymalna: 150mW, 20hz-20Khz(-1.2dB).

Nieprawdopodobna sprawa – przymioty typowe dla high-fidelity audio dotarły do małych odtwarzaczy plikowych. Coś takiego do tej pory znane było w sprzętach typu Accuphase, gdzie można za pomocą odpowiednich dodatkowych wsuwanych płytek do urządzenia modować i rozbudowywać dane urządzenie.

Obsługa odtwarzacza jest bardziej skomplikowana niż FiiO X5, lecz nie powinna nikomu ona sprawiać trudności. Przenoszenie plików z komputera – dziecinie proste. Większość funkcji obsługiwana jest intuicyjnie, a znaczenie odpowiednich guzików i pokręteł można rozgryźć w kwadrans. Bardzo przyjemna jest regulacja głośności – to po prostu niewielkie pokrętło w formie walca (analogowy potencjometr oparty jest na drabince rezystorowej), nie trzeba szukać po omacku  jakichś małych przycisków, bo ów walec od razu jest wyczuwalny palcami. Wygodna funkcja.

Czas pracy baterii wynosi 9 – 10 godzin, a ładowania – 2 godziny. Masa urządzenia 250 gram. Cena w Polsce – 3 399 zł.





Od lewej: HiFiMan HM-802, FiiO X5 i iBasso DX50


W kartoniku umieszczono dużo elementów dodatkowych

Przewody zakończone łączem 24-pinowym

Na dole gniazdo dla wtyku 24-pinowego - nie ma tu klasycznego gniazda USB

Design nieco w stylu retro

Po prawej slot na kartę pamięci

Pokrętło głośności to zaawansowana drabinka rezystorowa

Pod tylną klapką zamontowana jest bateria

Bateria

Pod baterią ukryta jest płytka, którą można wyjąć


Wymienny moduł wzmacniacza

HM-802 ze słuchawkami HiFiMan HE-400 to udane zestawienie...

...ale w teście najlepiej wypadły Audeze LCD-X - dźwięk bliski referencji

HiFiMan HM-802 to doskonałe źródło dla iFi iCAN



Sprzęt testowy i porównawczy
Używałem następujących par słuchawek: Koss PortaPro, Harman Kardon CL (test TU), HiFiMan HE-300 (test TU), HiFiMan HE-400 (test TU), Sennheiser HD650 (z przewodem Ear Stream) (test TU) oraz Audeze LCD-X.
Pliki to głównie FLAC (tylko czasami WAV i MP3) o rozdzielczości od 16 bit/44,1 kHz do 24 bit /192 kHz.
Wzmacniacze słuchawkowe to: Musical Fideity X-Can v.3 (z zasilaczem ULPS firmy Tomanek) (test TU), iFi iCAN (test TU), Taga Harmony HTA-700B (test TU), Ming Da MC66-AE (test TU), Audinst HUD-mx2 (test TU) oraz odtwarzacz iBasso DX50 (test TU). Wzmacniacz zintegrowany (i DAC) NuForce DDA-100 (test TU).
Kolumny: Amphion Ion+ oraz Guru Audio Junior.

Odsłuch – FiiO X5
W skrócie można by napisać, że FiiO brzmi dobrze – przyjemnie i obficie. Potoczyście, ale nie agresywnie. Skądinąd tak lapidarny opis jest za krótki dla prawidłowego naświetlenia obrazu dźwięku. Cechą najbardziej immanentną odtwarzacza jest jego umiejętność pokazywania gęstej średnicy – jej esencji i różnorodności, bowiem FiiO zdaje się najbardziej koncentrować na tym paśmie. Przekaz jest typu plastycznego, ze wzorowym oddaniem proporcji instrumentów, wiarygodnym nasyceniem tonalnym, bez odczuwalnej maniery podbicia średnicy (tzn. wypychania jej do przodu). Jednakowoż owe tony średnie są lekko ocieplone, ale nie osłodzone. Dzięki temu wokale odbierane są przyjemnie, bowiem brzmią atrakcyjnie i powabnie. Ta uwaga dotyczy także dźwięku takich instrumentów jak fortepian, czy saksofon – są nasycone i pełne. Dobrze eksponowane.

Z kolei niskie tony są odpowiednio ciężkie i masywne, aczkolwiek dobrze ułożone – zapewniają porządną poduszkę basową dla pozostałych zakresów, ale ich nie przykrywają zbytnią obfitością. Są właściwie kontrolowane, mają dobry drive. Natomiast soprany są wyraźne i mają właściwy ogień. Są też ciut przycięte i przez to nie mają odczuwalnych szklistości, czy natarczywej ekspansywności. Zyskuje na tym zabiegu ogólna atrakcyjność dźwięku, traci jednak wyrazistość i selektywność. Niestety, nie da się w założonym budżecie zapewnić wszystkiego – trzeba iść na kompromisy. Tu takim ustępstwem FiiO było poświęcenie separacji poszczególnych źródeł na rzecz generalnej plastyczności dźwięku – jego nasyconego wyrazu i spójności. Powyższe słychać szczególnie podczas bezpośredniego porównania z odtwarzaczem wyższej klasy – FiiO X5 zestawiony z HiFiMan HE-802 pod względem separacji instrumentów wypada mniej korzystnie. Podobnie Astell&Kern AK100 (czytaj test TUTAJ)  - też ma lepsze umiejętności selekcji dźwięków. Należy pamiętać, że urządzenia te są kilka razy droższe niż X5.

Kilka ważnych słów o scenie. Przestrzeń jest organizowana więcej niż poprawnie – słychać dobrą głębię, a także akuratną szerokość sceny. Panorama stereo jest odpowiednia, choć daleko jej do takiej produkowanej przez komplet dwóch monitorów studyjnych... Generalnie, nie ma co się czepiać, bowiem FiiO w swojej cenie zapewnia przyzwoity poziom dźwięku, w tym i scenę muzyczną. Jest pod każdym względem zadowalająca i co istotne – o wiele lepsza niż w modelu FiiO X3.

Na pewno Czytelnik ciekawy jest z jakimi słuchawkami X5 zgrywa się najlepiej. Otóż moim zdaniem optymalne są tu słuchawki z pułapu cenowego korespondującym z wartością urządzenia, czyli około 1 500 zł. Z najtańszymi (ale bardzo dobrymi w swojej klasie) Koss Porta Pro dźwięk był mocny i energiczny, lecz brakowało detali i oddechu przestrzeni. Natomiast zastosowane najdroższe w teście Audeze LCD-X - choć zagrały atrakcyjnie i wiarygodnie, to czuć było, że nie ujawniają całego swojego potencjału brzmieniowego. Myślę, że jest to sprawa oczywista. Mi do gustu najbardziej przypadł przekaz oferowany przez słuchawki HiFiMan HE-400, a potem HiFiMan HE-300 – najwięcej było tu synergii dźwiękowej, energii i blasku. Swobody i oddechu.

Odsłuch – HiFiMan HM-802
FiiO X5 kosztuje (w Polsce) około 1 500 zł, zaś HiFiMan HM-802 -  3 400 zł. I tą różnicę cenową słychać w dźwięku. Odtwarzacz HiFiMan ma bardzo lekkie (w sensie nieciężkie, lotne) brzmienie, a jednocześnie szybkie i dynamiczne oraz energiczne i dźwięczne. Stan skupienia jest dociążony, mocny i spektakularny. Przekaz jest bardzo bezpośredni i wiarygodny, z dobrym wglądem we wnętrze nagrań. HM-802 ujawnia spore bogactwo niuansów i subtelności – pod tym względem bardzo przewyższa X5. Nic zresztą w tym dziwnego nie ma.

Dźwięk jest bardzo harmonijny i proporcjonalny – można napisać: jędrny i zdrowy. Bogaty. Pod tym względem przypomina Astell&Kern AK100, choć przewyższa go selektywnością. HM-802 bardzo łatwo odkrywa szczegóły, gra pojedyncze dźwięki i nuty, oddziela i separuje je od siebie, zapewnia więcej powietrza. Gęste nagrania (na przykład rozbudowane orkiestry symfoniczne, chóry, czy wielokrotnie nakładane różnorodne instrumenty) pokazywane są detalicznie i zjawiskowo. To jest bardzo duża zaleta odtwarzacza HiFiMan – można napisać, że brzmi jak nieomal high-endowe źródło. Oczywiście, cecha ta najpełniej jest obecna przy nagraniach odtwarzanych z plików hi-res, na słuchawkach, które także są rozdzielcze (optymalnie takie w stylu Audeze LCD-X).

Charakterystycznym dla odtwarzaczy HiFiMan serii HM-600 jest ich lekkie przyciemnienie i osłodzenie. Niewielkie, ale jednak odczuwalne bezsprzecznie (czytaj TUTAJ test HM-601 Slim). W HM-802 coś takiego nie występuje – konstruktorzy postawili tym razem na dużą przestrzenność, sporą energię oraz czystość dźwięku. Dzięki temu dźwięk jest homogeniczny, eufoniczny, a także transparentny i wielce sugestywny. Ma bogatą i obfitą barwę, skrzącą się kolorami całej palety, bardzo przyjemną w odbiorze. Ponadto odtwarzacz nie ma tendencji do ocieplania średnicy – rysuje ją pewnie i wyraźnie ze wszelkimi tego konsekwencjami. Nagrania gorzej zrealizowane nie zostaną upiększone, a te lepiej – uśrednione. Nie ma tu ani interpolacji, ani ekstrapolacji dźwięku – HM-802 gra to, co jest zapisane na nośniku. Prawidłowo zrealizowany materiał zabrzmi dosadnie i soczyście, rzetelnie i dźwięcznie. Bardzo ekspansywnie.

W tym miejscu godzi się zwrócić uwagę, na to, iż HM-802 pozwala bez wysiłku zanurzyć się  muzyce, na tyle głęboko, że można przeżyć ją jak na realnym koncercie, dotrzeć do jej najgłębszych warstw i obszarów. Ułuda dźwięku „live” jest wysoka. Sprzyja temu także duża przestrzenność przekazu, rozbudowana scena i kapitalne zjawiska stereofoniczne. Zaś energia oraz ogromne możliwości dynamiczne wzmacniacza dostarczają bardzo entuzjastyczne doznania. Przy tym dźwięk jest kulturalny i rasowy, bez szafowania sztucznością, czy zbytnią agresywnością. Jest rzetelny i zharmonizowany. Skupiony i potoczysty.

Dobór słuchawek jest w tym przypadku prostszy niż w FiiO X5, bo zasada jest prosta: im wyżej, tym lepiej. W związku z tym, że HM-802 ma regulację wzmocnienia dedykowaną słuchawkom wysokoohmowym i magnetoplanarnym, nie ma problemu z prawidłowym i pełnym wysterowaniem zdecydowanej większości słuchawek dostępnych na rynku. Moim faworytem okazały się być słuchawki planarne Audeze LCD-X, a na drugim miejscu uplasowały się (także planarne) HiFiMan HE-400. Te dostarczyły dźwięk najwyższej klasy: masywny i sugestywny, spójny i holograficzny. Z dużą ilością detali, z rewelacyjną selektywnością oraz ze znakomitą średnicą. Zaoferowały brzmienie żywe i transparentne. Z dobrym rytmem, z wiarygodnym wypełnieniem basowym. Bajka.

Niestety, nie miałem okazji posłuchać HM-802 z inną wewnętrzną wymienną kartą, niż wbudowana standardowa. Przypuszczam, że jej wymiana na zbalansowaną przyniesie jeszcze doskonalszy dźwięk – szczególnie słuchawek magnetoplanarnych. Wyraźnie należy stwierdzić, że powyższy odtwarzacz (wzmacniacz i DAC) reprezentuje bardzo wysoki poziom dźwięku. Bardzo jestem ciekawy topowego (na chwilę obecną) HM-901, bo skoro HM-802 jest już co najmniej świetny, to jak pierwszorzędny musi być model flagowy? Mam nadzieję wkrótce się o tym przekonać.

Podsumowanie
1. Zarówno FiiO X5, jak i HiFiMan HM-802 to najnowsze firmowe konstrukcje. Udoskonalone i poprawione w stosunku do wcześniejszych modeli. FiiO X5 wykonany jest z aluminiowej obudowy wyciętej z bloku aluminium – reprezentuje nowoczesny design. Z kolei HiFiMan to sporych rozmiarów urządzenie nawiązujące stylem do sprzętu vintage. Oba są ergonomiczne i łatwe w obsłudze. Mają także podobnej klasy wyświetlacze – kolorowe, aczkolwiek nie dotykowe.

2. FiiO X5 może być wykorzystywany jako pełnoprawny DAC USB – wystarczy go podłączyć do komputera. W zestawie ma kilka kabli, silikonowe etui transportowe, czytnik zewnętrznych kart, etc.

3. HiFiMan HM-802 zapewnia dużą ilość rozmaitych funkcji i opcji. Przede wszystkim posiada możliwość wymiany karty dźwiękowej wzmacniacza na inną (dostępne są opcjonalne trzy różne). Ma dwa nastawy dźwięku DACa (współczesny i analogowy), dodatkową regulację wzmocnienia (Gain), wyjście zbalansowane, wyjście koaksjalne, etc.

4. FiiO X5 brzmi przyjemnie i obficie. Proponuje masywny i dynamiczny dźwięk o niezłej przestrzeni. Jest lekko ocieplony, ma uprzywilejowaną średnicę. Wokale, fortepian i saksofon brzmią bajecznie. Niskie tony sprężyste, lecz niezbyt rozbudowane. Soprany lekko przycięte, ale nie nachalne. Detaliczność i separacja na umiarkowanym poziomie. Ogólnie FiiO X5 to doskonały odtwarzacz w swojej racjonalnej cenie. Ocena: 4,5/5.

5. HiFiMan HE-802 oferuje eufoniczny i energetyczny dźwięk o lekkim i powabnym brzmieniu. Dostarcza bardzo harmonijny i proporcjonalny dźwięk  – jędrny i zdrowy. Bogaty. Brzmienie jest dynamiczne i substancjalne – o niezłej detaliczności. Niuanse i subtelności są wyraźnie słyszalne. Spójność i selektywność przywodzi skojarzenia z urządzeniami high-endowymi. Przestrzeń poprawnie obrazowa, ale bez fajerwerków. Generalnie HM-802 to bardzo uczciwy sprzęt. Ocena 5/5.

6. FiiO X5 optymalnie zagrał ze słuchawkami HiFiMan HE-400 i następnie z HiFiMan HE-300, zaś HiFiMan HM-802 z Audeze LCD-X i w dalszej kolejności z HiFiMan HE-400.